Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

"Pamiętnik Marty Pears "
Pamiętnikiem opiekuje się Margot

[ Powrót ]

Środa, 11 Lutego, 2009, 19:48

Część 50.

Specjalnie dla wszystkich kochanych pań, które to czytają, fragmencik mrau i 9 stron dobrej zabawy, jak mam nadzieję ;) dedykacja for M., Rovena, Ann - Britt, Nutria, Arwena, Parvati ;*

* * *


Jak tylko znaleźliśmy się na korytarzu, spojrzeliśmy na siebie.
-Nasz pociąg odchodzi dopiero jutro rano.- powiedziałam drżącym głosem. -Super, że chociaż dał nam jeden dzień na pożegnanie się ze wszystkimi i spakowanie.
-Daj spokój.- odmruknął Draco. -Nie mogą nas wyrzucić! Moim zdaniem, on nas tylko straszy… i szczerze mówiąc, to brzmiało bardziej jak… no nie wiem, ale nie może nas wywalić w ostatnim tygodniu, po prostu to by było… dziwne!. Marta, wiem, co myślisz… to moja wina, ale…
-Przestań.- żachnęłam się. -To nie jest twoja wina, jeśli już, to nasza wspólna… ja tylko się zastanawiam, co powiedzą na to moi rodzice. Wiesz, dotąd nigdy nie nawaliłam… nigdy nie sprawiałam kłopotów, a teraz wyrzucenie ze szkoły… i to w ostatniej klasie…
-Nie przejmuj się, może jeszcze da się pójść do Dumbla i wszystko odkręcić.- podszedł do mnie i przytulił mnie machinalnie. -Przecież Potter gorsze rzeczy odwalał przez cały rok, a tu nagle nas mieliby wyrzucić za parogodzinne wyrwanie się? Jesteśmy dorośli, nie mogą nam nic zrobić!
-Dobrze wiesz, że nie o to chodzi.- powiedziałam cicho i wysunęłam się z jego ramion. -Nie mówmy już o tym, bo i tak mam parszywy humor… lepiej chodźmy się przebrać, jest mi naprawdę zimno.
Powlekliśmy się smętnie do chimery. W pokoju spotkaliśmy Pansy, Mil i Blaise’a, który na nasz widok zerwał się z fotela i zaczął nas przepraszać:
-Ej, słuchajcie, naprawdę mi przykro, próbowaliśmy mu wmówić, że to nic…
-Nie ma sprawy, stary.- odpowiedział Draco. -Mamy czas do jutra. Snape odprowadzi nas na stację po śniadaniu.
-Żartujesz… chcesz powiedzieć, że…- zaczął z niedowierzaniem, ale widząc nasze miny, potrząsnął głową. -Nie, to niemożliwe!
-Idę po ciuchy.- mruknęłam, czując, że za chwilę się rozpłaczę i poszłam do dormitorium. Blaise odprowadził mnie zdumionym spojrzeniem. Draco spojrzał tylko na niego ponuro i z ciężkim westchnieniem także ruszył do swojego dormitorium.


Nigdy nie zapomnę tego sparaliżowania, paniki i ciężkiego zawodu, jakie mi towarzyszyły do końca tamtego dnia i przez następny ranek. Draco zresztą też bardzo to przeżył, chociaż udawał, że to jedna wielka niesprawiedliwość.
Prawda była jednak inna: zasłużyliśmy na to, co nas czekało następnego ranka i nie było żadnego usprawiedliwienia. Nie odzywaliśmy się do siebie prawie przez cały czas, unikaliśmy także rozmów z naszymi znajomymi, którzy byli wyprowadzeni z równowagi tym, że wylecieliśmy ze szkoły w takim momencie.
-To nie jest taki wielki grzech i nagięcie regulaminu, żeby was od razy wywalać, po prostu to się kupy nie trzyma!- mówił Blaise, ale milkł, gdy tylko któreś z nas patrzyło na niego chmurnym wzrokiem.
Śniadanie przebiegło dla nas w bardzo posępnym nastroju. Nie miałam apetytu i, szczerze mówiąc, miałam ochotę być już w Hogwart Ekspresie. Nie mogłam znieść tej ciężkiej atmosfery i nie pomagał mi w tym wcale Draco, który starał się być opiekuńczy i w ten sposób zadośćuczynić nieszczęsny urodzinowy wypad, którego zresztą nie miałam mu za złe.
Grzebiąc widelcem w sałatce, zastanawiałam się, czy dyrektor wysłał już powiadomienie do moich rodziców i jak bardzo będą rozczarowani… tak, myślę, że przede wszystkim było mi wstyd przed nimi… tak bardzo cieszyli się z tego Hogwartu i tak bardzo zależało im na tym, abym dobrze ukończyła szkołę…

-Idę po swoje rzeczy.- mruknęłam, odkładając widelec. Draco spojrzał na mnie z niepokojem.
-Nic nie zjadłaś.
-Nie mam ochoty.- wzruszyłam ramionami i wyszłam z Sali, czując na sobie spojrzenia wszystkich uczniów, w tym także Hermiony. Draco zerwał się od stołu i poszedł za mną.
W milczeniu znieśliśmy swoje kufry i przytargaliśmy je do Sali. Akurat wszyscy kończyli śniadanie. ‘Nie ma to jak publiczność’, pomyślałam z autoironią i ukucnęłam, udając, że majstruję coś przy kufrze. Właśnie wychodzili Gryfoni.
-Marta…- usłyszałam głos Hermiony, więc podniosłam się. Harry i Ron szli po schodach. Zatrzymali się w połowie, spostrzegając, że nie ma z nimi Hermiony. -Naprawdę mi przykro… słyszałam, co się stało…
-Nie ma o czym mówić, tak serio, to przecież zasłużyliśmy na to.- mruknęłam, nie patrząc na nią. Wiedziałam, że dłuższa rozmowa wywołać może li i jedynie bezsensowny potok łez, więc powiedziałam krótko: -Wiesz co, przepraszam, ale chyba zapomniałam zabrać książki, zostawiłam ją w pokoju.- to mówiąc, odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do dormitorium.
Kiedy znalazłam się w środku, z ulgą zamknęłam drzwi i podeszłam do naszego okna, zamykając oczy. Cieszyłam się, że Pansy jeszcze nie wróciła z WS. ‘Uspokój się i przestań to rozpamiętywać’, nakazałam sobie. ‘Co się stało, już się nie odstanie, zachowaj choć trochę godności i nie maż się, jak dzieciak!’
-O, tu jesteś…- usłyszałam nagle głos mojej współlokatorki, więc odwróciłam się i zmusiłam wargi do krzywego uśmiechu.
-Już idę do Sali, przyszłam sprawdzić, czy nie zapomniałam czegoś.- odpowiedziałam. Pansy odwróciła głowę w bok. Milczenie przedłużało się, więc uznałam, że czas to zakończyć.
-Powodzenia, Pansy. Może jeszcze kiedyś się spotkamy.- powiedziałam cicho i opuściłam nasz wspólny pokój, nie czekając na jej ewentualną odpowiedź.
Kiedy zjawiłam się ponownie w Sali Wejściowej, była ona pusta, nie licząc Dracona, który stał pod ścianą i z wyraźnym niepokojem wpatrywał się w wejście do lochów. Widząc mnie, uśmiechnął się z ulgą, chociaż ten uśmiech też był jakiś… dziwny, jakby wymuszony, sztuczny.
-Co się stało?- zapytał, obejmując mnie ramieniem. -Tak nagle pobiegłaś na dół…
-Nic, nic, poszłam sprawdzić, czy wszystko na pewno zabrałam.- odpowiedziałam niewyraźnym głosem. Jak zawsze w złych chwilach gdy Draco był przy mnie, miałam ochotę wypłakać cały żal i smutek. Teraz nie mogłam sobie na to pozwolić, a przynajmniej, starałam się samą siebie przekonać do tego, dlatego wysunęłam się z jego ramion i stanęłam obok. -Snape już idzie?
-Nie wiem, jeszcze jest w środku, z kimś rozmawia.
W kilkanaście sekund później drzwi Wielkiej Sali otworzyły się i wyszedł z niej nasz opiekun. Spojrzał na nas, potem na nasze kufry i zapytał, unosząc lekko brwi:
-Po co wam kufry?
Spojrzałam na niego z niezrozumieniem. Draco zerknął na mnie i na niego, ale też go zatkało. Pierwsza wydobyłam z siebie głos, przypominający raczej bek kozy:
-No, przecież miał nas pan odprowadzić na stację… na pociąg do Londynu. Spakowaliśmy wszystkie swoje rzeczy…
-Czy słyszałaś, abym powiedział, że odprowadzę was na pociąg?- Snape był wyraźnie zaskoczony, a może tylko udawał, nie wiem, byłam tak wytrącona z równowagi, że nie zastanawiałam się nad tym. -Bo ja bardzo dobrze pamiętam, że powiedziałem, iż odprowadzę was na s t a c j ę.
-No… tak, ale przecież na stację… na pociąg powrotny, przecież wyrzucono nas ze szkoły…- wsparł mnie Draco. Był chyba bardziej zaskoczony, niż tamtego wieczora, gdy go pocałowałam po raz pierwszy.
-A kto ci powiedział, że wyrzucono cię ze szkoły, Draco?- zainteresował się Mistrz Eliksirów. -Ja nic takiego nie powiedziałem.
‘No, nie, to ponad moje siły!’, jęknęłam w duchu. Czułam, że tracę grunt pod nogami.
-Chce pan powiedzieć, że nie zostaliśmy wyrzuceni… i że… i że nie idziemy na stację na pociąg powrotny?- wydusiłam słabo. Mój opiekun odpowiedział ze stoickim spokojem, patrząc na mnie zagadkowo:
-Skądże. O ile wiem, nikt was z tej szkoły nie wyrzucił, a na stację muszę was odprowadzić, bo tam odpracujecie swój szlaban, trzeba sprzątnąć peron i zająć się pociągiem, który ma tu postój… panno Pears, czy dobrze się pani czuje?- usłyszałam jego ostatnie słowa jak przez watę, bo zakręciło mi się w głowie i przed oczyma zobaczyłam białą mgłę.
Ostatkiem sił wyciągnęłam rękę, chcąc się na czymś oprzeć, ale nie zdążyłam chyba, bo zaraz straciłam świadomość, a kiedy się ocknęłam, leżałam na podłodze w Sali Wejściowej, a nade mną stał wystraszony Draco, prof. Snape i szkolna pielęgniarka, pani Pomfrey w swym nieskazitelnym, białym kitelku i z surowym obliczem.
-No i jak się czujesz?- zapytała swoim szorstkim głosem, przykładając zimną dłoń do mojego policzka. -Spocona jesteś, chyba bardzo się zdenerwowałaś, co?
-Nnie… wszystko w porządku.- odpowiedziałam. -Dobrze się czuję, tylko tak jakoś… słabo mi.
-To akurat normalne. Dasz radę wstać?
-Postaram się.- powiedziałam i spróbowałam przy jej pomocy podnieść się na nogi, które miałam jak z bardzo miękkiego masła, szczerze mówiąc. Zachwiałam się lekko lecz ona podtrzymała mnie i zaraz pomógł też Draco.
Pielęgniarka spojrzała z lekkim niezadowoleniem na mojego opiekuna, na mnie, Dracona i powiedziała:
-Mam nadzieję, że zaraz poczujesz się lepiej… gdyby to się powtórzyło, proszę dać mi znać bez wahania.
-Oczywiście.- obiecał solennie Snape a pielęgniarka odeszła. Gdy jej kroki ucichły, mój opiekun spojrzał na mnie uważnie i zapytał:
-Na pewno dobrze się czujesz?
-Tak, tak, na pewno.- odpowiedziałam, patrząc na Dracona, który, choć jeszcze był nieco zaniepokojony, to już się uśmiechał zupełnie inaczej, niż kwadrans temu. Przypomniałam sobie, co się stało.
-Aha, czyli że nie wyrzucono nas?- upewniłam się, a Draco wybuchł śmiechem.
-Nie, musimy tylko odrobić szlaban.- odpowiedział, przytulając mnie i patrząc na mnie wesoło. Przeniosłam wzrok na prof. Snape’a i pojęłam w mig jego taktykę. ‘To wredna istota’, pomyślałam z nagłą wesołością, przypominając sobie dokładnie jego słowa, ‘jak nic od początku wiedział, że nie wylecimy i faktycznie nie mówił nam nic o wyrzuceniu., tylko o tej cholernej stacji, a my zasugerowaliśmy się tym i…’
-Z chęcią odrobię ich nawet dziesięć.- odparłam, patrząc mu prosto w oczy i dam sobie głowę uciąć, że coś w jego oczach błysnęło bardzo nie po severusowatemu i niemalże uśmiechnął się drwiąco! Ach, jaka lekkość w sercu, zupełnie, jakby puściła dziwna, ciężka blokada.
-Na razie odnieście kufry z powrotem do pokoju i wracajcie. Potem pójdziemy na stację, jeśli panna Pears jest w stanie odrobić swój pierwszy w życiu szlaban.- powiedział Snape, a ja prawie wybuchłam śmiechem.
-Oczywiście, jestem w stanie.- odpowiedziałam i razem z Draco zabraliśmy nasze kufry z powrotem do dormitorium.


Pamiętam, że nasze wejście do dormitorium zrobiło kolosalne wrażenie. Nie zapomnę ogromnego zdumienia na twarzy dziewczyn i chłopaków z naszej grupy, ale nie mieliśmy czasy tłumaczyć im zbyt wiele (taa, tym razem postanowiliśmy usłuchać naszego opiekuna co do cala!), tylko rzuciliśmy:
-Idziemy na szlaban.

Kiedy już doszliśmy na stację, na którą zwykle przyjeżdżał Hogwart Ekspres, Snape przyniósł nam z magazynu, jaki znajdował się za torami, miotły, szufelki i wiadra.
-Zbierzecie wszystkie śmieci, zamieciecie peron i wszystko wrzucicie do wiader - powiedział, wręczając nam je. -Opróżnicie wiadra zaklęciem Evanesco, gdyby było to konieczne. Potem zgłosicie się do konduktorki pociągu, pani Lower, ona powie wam, co macie robić dalej. Macie na to cały dzień. Jak skończycie, poprosicie panią Lower o powiadomienie mnie, przyjdę po was. Żadnych pytań?
-Żadnych.- potwierdziliśmy zgodnie. Profesor skinął nam głową i zostawił nas na peronie, smaganym letnim wiatrem o zapachu rozzłoconych zbożem pól.
Jak tylko jego czarna peleryna znikła za zakrętem drogi, spojrzałam na Dracona i bez słowa padłam mu w ramiona z piskiem olbrzymiej radości.
Przytulaliśmy się, całowaliśmy i kręciliśmy w kółko niczym niespełna rozumu ludzie, a może po prostu ogromnie szczęśliwi, zakochani siedemnastolatkowie? Oboje byliśmy wręcz oszołomieni tym, co się stało i nie mogliśmy się tym nacieszyć. Dopiero teraz odczuliśmy w pełni ciężar, jaki nas gniótł od chwili powrotu w progi szkoły po (nie)feralnych urodzinach. Było pogodne lato, mieliśmy przed sobą całe życie i siebie, czegóż chcieć więcej? My nie chcieliśmy niczego… no, może braku kontroli nad naszym szlabanem, aby móc przedłużyć sobie chwile rozkoszy…


Tak, to był pierwszy i ostatni szlaban w moim życiu. Wspominam go z pewną dozą wesołości, ale i sentymentalizmu. Z peronem uporaliśmy się dość szybko, pracowaliśmy, jak nigdy, dopiero w pociągu nasz zapał do pracy nieco osłabł i jak znaleźliśmy się w połowie pociągu, Draco bez słowa pociągnął mnie do przedziału i zamknął drzwi…

-Możesz mi powiedzieć, co ty wyprawiasz?- zapytałam rzeczowo. -Uświadamiam cię, że zostało nam jeszcze pięć przedziałów w tym wagonie.
Draco zaczął rozpinać guziki szaty i powiedział z ukrytym uśmiechem:
-Należy nam się coś za to małe piekiełko, jakie zafundował nam kochany opiekun… a sprzątnąć zdążymy, sam powiedział, że mamy cały dzień na to.
-Ty chyba nie…- zaczęłam, wpatrując się w niego z rozbawieniem ale urwałam, bo on zdjął szatę i podszedł do mnie bliżej. Nie protestowałam, gdy zsunął i moją. Zostałam tylko w ulubionych, jasnych spodniach i czerwonej bluzce. Patrzyłam na niego spod zmrużonych rzęs, czekając na jego ruch. Położył mi dłonie na ramionach, przesunął je wolno w dół po moich piersiach i zatrzymał ostatecznie na talii, gdzie splótł je, przyciągając mnie do siebie oraz jednocześnie pochylając głowę i całując moją szyję. Założyłam ręce na jego kark i także zaczęłam go całować, przylegając do niego całym ciałem.
-Chyba nie powinniśmy…- szepnęłam mu do ucha, ale on nawet nie przestał mnie całować. -Zaraz może przyjść pani Lower…
-Nie przyjdzie, poszła napić się kawy, widziałem przez okno.- odpowiedział, unosząc na chwilę wzrok i uśmiechając się do mnie w taki sposób, jaki najbardziej lubiłam. -Tylko tym się martwisz?
-Tak… chyba tak.- odpowiedziałam ze śmiechem i pocałowałam go, przesuwając dłonie po jego barkach i klatce piersiowej w stronę rzędu guzików. Zawsze lubiłam przytulać się do jego piersi, to mi dawało poczucie bezpieczeństwa i spokój. Draco przyciągnął mnie mocniej do siebie, a drugą dłoń przesunął z mojej talii wyżej, na moje plecy. Jego palce błądziły gdzieś w pobliżu zapięcia od mojego stanika, a ja odpięłam już połowę guzików jego koszuli, nie zastanawiając się nad tym, co robię.
W tym momencie usłyszeliśmy zgrzyt przesuwanych drzwi i zagniewany damski głos:
-A co wy tu… PEARS, MALFOY!
Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. W drzwiach stała zgorszona, starsza od pani Lower, nieznana nam konduktorka i patrzyła na nas wzrokiem bazyliszka. Draco odchrząknął, poprawiając sobie jednym ruchem koszulę i szybko ją dopinając. Gdyby nie fakt, że spuścił głowę tak, że włosy zakryły mu twarz, dałabym sobie rękę uciąć, że chciało mu się śmiać; mnie, prawdę mówiąc, nie za bardzo.
-My… ee… tego…- zaczęłam, obciągając sobie bluzkę i odgarniając włosy z twarzy. Serio, nie wiedziałam, co powiedzieć, aż w końcu, bo konduktorka oczekiwała wyraźnie odpowiedzi, wymyśliłam: -My właśnie myliśmy okna.
Draco odwrócił głowę i przytknął pięść do ust, podczas gdy konduktorka patrzyła na mnie tak, że gdybym była z drewna, to bym się spaliła w mgnieniu oka. Kopnęłam go wymownie, a on spojrzał na mnie, udając, że nie wie o co chodzi, a kąciki ust aż mu drżały od tłumionego śmiechu.
-Nie dawać mi tu sobie żadnych znaków!- powiedziała surowo konduktorka. -Już ja wiem, co wam po głowie chodziło, widziałam, byście się wstydzili! O ile wiem, jesteście tu na SZLABANIE, a nie po to, żeby- zagalopowała się i zaczerwieniła, mrucząc coś pod nosem. -… no, jednym słowem, WYNOCHA MI STĄD!- odzyskała raz - dwa rezon po nieudanej próbie sformułowania wystarczająco trafnego określenia naszego postępku i niemalże wypchnęła nas z przedziału. -Ty pójdziesz ze mną.- powiedziała do Dracona. -A ty zostaniesz tutaj i żadnych więcej głupot, bo poskarżę się waszemu opiekunowi!- powiedziała, jeszcze raz patrząc na mnie z niesmakiem i poprowadziła Dracona w stronę przedziału dla konduktorów, mrucząc pod nosem rzeczy w stylu „Ach, ta dzisiejsza młodzież, za grosz kultury i wychowania!” i „Co to za zepsucie się rozpleniło i doprawdy, żeby w takim wieku już tylko o jednym myśleć!”. Draco oczywiście strasznie się wydurniał i robił miny, idąc tyłem za nią, a ja omal nie dostałam ataku śmiechu, gdy się potknął i prawie rymnął na dziób. Pokręciłam głową, tłumiąc chichot i, machając mu wesoło dłonią, przystąpiłam do rzetelnej pracy.
Kiedy skończyłam, było popołudnie. Ruszyłam w stronę przedziału konduktorskiego, masując sobie kark i kręcąc głową, żeby go rozruszać. ‘Nigdy więcej nie dam z siebie zrobić sprzątaczki w pociągu’, pomyślałam i wpadłam na kogoś. Tym kimś okazał się Draco.
-O, miło, że się w końcu spotkaliśmy.- powiedział, śmiejąc się cicho. -Cały czas kazała mi sprzątać przedział dla konduktorów, wyobrażasz sobie? Nawet nosa nie wychyliłem za drzwi!
-Dobrze ci tak, zbereźniku.- wytknęłam mu język i zrobiłam unik przed jego wyciągniętymi ramionami. -Masz za swoje, że mnie zostawiłeś na pastwę tłumaczenia niewytłumaczalnego temu skostniałemu ideologicznie kapralowi w spódnicy.
-Zaczyna się.- odgiął głowę w tył i wybuchł śmiechem. -Uwielbiam te twoje wymówki, są takie… soczyste!
-Soczyste?- teraz z kolei rozśmieszył mnie. -Chyba coś ci się pomyliło, Draco.
-O, doskonale, skończyliście już?- usłyszałam głos nad swoim uchem, więc podskoczyłam i odwróciłam się. Przede mną stała znana nam konduktorka, pani Lower.
-Tak, właśnie skończyliśmy.- odpowiedział za mnie Draco.
-To wracajcie do zamku, proszę. Myślę, że znacie drogę do Hogwartu, nie muszę wzywać waszego opiekuna.- spojrzała na nas z matczynym uśmiechem. Powiedzieliśmy jej ‘do widzenia’ i opuściliśmy pociąg. Wolę się nie przyznawać, jak długo trwał nasz powrót do Hogwartu… ale gdyby nie to, że w połowie drogi zrobiłam Dracona w konia i puściłam się biegiem do przodu, spokojnie przyszlibyśmy dopiero na kolację.


Takie były moje najwspanialsze urodziny w życiu… a właściwie, dlaczego nie obchodziłam kolejnych, poza brakiem nastroju? , zastanowiłam się. Doszłam do wniosku, że najwidoczniej nie miałam z kim ich obchodzić zdaniem mojego serca i wtedy do sali wszedł uzdrowiciel. Trzymał w dłoniach plik kopert, w tym jedną, charakterystycznie fioletową.
-Właśnie przyszło pocztą, wszystkiego najlepszego.- powiedział, uśmiechając się lekko i kiwnął dłonią. Do środka weszła pielęgniarka z kilkoma bukietami róż. Z lekkim oszołomieniem patrzyłam, jak wyczarowuje wazon za wazonem a potem, aby nieco ochłonąć, zajęłam się listami. Jeden z nich był z Ministerstwa- ten w kolorowej kopercie. Rozerwałam papier, przeczuwając, czego może dotyczyć ukryte w niej pismo…

Komentarze:


Ann-Britt/ZKP
Środa, 11 Lutego, 2009, 21:19

Ha ha ha!!!!
Coś jednak z perwersyjności w Tobie tkwi! Mimo tych wszystkich numerów, które nam wywinęłaś! Jeszcze masz sumienie!
Nawet nie wiesz jak się uśmiałam jak nakryła ich ta Lower! Hahahaha :D
Wiesz co, Ty masz talent!
Jestem ciekawa, co jest w tej kopercie...
I nie zapominaj o sama-wiesz-kim, bo jesli zapomnisz... To nigdy Ci nie wybaczę!
Mam nadzieję, że coś potem się wydarzy...
I trzymaj Martę na przyzwoicie perwersyjnym poziomie, bo coś obawiam się, że po Azkabanie to będzie jej trudniej.
Chociaż może? Jakiś przełom wewnętrzny?
Pozdrowienia!;*

 


Lucy
Czwartek, 12 Lutego, 2009, 14:03

Ej ja na serio myślałam, że Marta i Draco wylecą ze szkoły! :)
A tu taka niespodzianka, bardzo miła zresztą.
A jakie oni mieli plany w tym pociągu... :P

Błędów nie zauważyłam, bo i nie szukam.
No właśnie, nie zapomniej o Sama-Wiesz-Kim!

Chyba się domyślam co będzie w tym liście, ale nic nie mówię.
Czekam na kolejną notkę.
Buziaczki!

PS. Zapraszam do Luny, new nocia :)

 


Parvati Patil (ZKP)
Piątek, 13 Lutego, 2009, 17:21

Hahahhahahha! Martuś, haha! Nie wybaczę Ci nigdy tego, że w takim momencie nakryła ich ta cała Lower! Już babki nienawidzę...A ja się tak już cieszyłam, prawie palpitacji dostałam! xD Świetna, z pazurem, romantyczna, zabawna, ognista i pikantna notka! Uśmiałam się jak nigdy! Stopnia nie wystawię, bo dla Ciebie powinien być stopień specjalny: większy niż Wybitny nad Wybitnymi! Takiej burzy uczuć dawno nie czytałam, nawet we Zmierzchu! :P
Naprawdę czysta rewelacja! Super! Wybitny nad Wybitnymi:)
Pozdrawiam Cię serdecznie i liczę na więcej takich notek o Draco i Marcie,
Parvati:*
P.S. Dziękuję za pozdrowienia! :*
P.S.S. Zapraszam 17 do mnie:)

 


Nutria(ZKP)
Sobota, 14 Lutego, 2009, 11:37

Martuś! Czytało się jednym tchem. Ach, jakie cudowne życie miała Marta w szkole. A jak przecudnie to opisałaś, tylko Ty tak potrafisz. Podziwiam Cię^^. Szczególnie spodobał mi się ten pikantniejszy kawałek w przedziale. Wścibska konduktorka!
Malfoy to spełnienie marzeń dziewczyny;]. Taki idealny chłopak troskliwy, opiekuńczy. Bardzo podoba mi się sposób w jaki zarysowujesz postaci. Zawsze są one wyraziste i różnią się od siebie.
Dziękuję za wymienienie u góry;*

 


Miyuki
Wtorek, 17 Lutego, 2009, 19:31

Co za talenty są na tej stronie! W porównaniu z Tobą ja mogłabym nałożyć pelerynę-niewidkę i zniknąć raz na zawsze...
Właśnie przeczytałam ten pamiętnik. Wrażenia? Aż mnie zamurowało. Jak ty potrafisz pisać! I ten "pikantny" kawałeczek... Jeszcze raz, podziwiam cię z całego serca i czekam na następną nocię!

 


Laura - Emma
Wtorek, 17 Lutego, 2009, 20:28

Nie no ja nie moge! Masz wielki talent! Wszystkie twoje notki sa rewelacyjne i chociaż wydawałoby sie to niemożliwe, ale twój talent rośnie. Ta notkla jest wprost wspaniała! Nawet nie wiesz ile się uśmiałam :) . Sorki, ze tak dawno u cb nie byłam:* nie dosć że zaniedbuje swój pam, to jeszcze innych :(
Postaram sie bardziej przyłożyć i komciowac twoje wpisy, bo sa naprawde cudowne:*
Pozdrawiam! :)

 


Talita
Sobota, 15 Marca, 2014, 14:05

Michael, the first part of your statement is iehrcnoent and divisive. I'll give you a few Democratic values that John Kerry and I share:America should be respected and admired around the world so that we can lead strong alliances.America should only go to war as a last resort. We should only go to war unilaterally when we must, and forge strong alliances when we can, not the other way around.America should educate its children.America should care for its seniors.America should show fiscal discipline.America is strongest when we have a strong middle class with a rising standard of living.America should, like every other first world nation on the planet, provide health care for its citizens.Americans should have the right to dissent without being branded as traitors. Dissent is the highest form of patriotism. Thomas JeffersonPoliticians shouldn't hide behind our troops when trying to justify fatally flawed policy decisions and blunders. Our troops deserve better than that.America should not discriminate against someone based on their sex, color, sexual orientation, national origin, etc.Those are just a few Democratic values.Don't drink the Kool-Aid!

 


Bling
Sobota, 15 Marca, 2014, 22:25

And the funniest thing is that it's not like he's <a href="http://yvrjiprcjqs.com">primesod</a> to do stuff and you're stupid enough to believe him. He hasn't <a href="http://yvrjiprcjqs.com">primesod</a> a damn thing (well, except to make his tax cuts for the rich permanent, to appoint a judge that will overturn Roe v Wade, and to tinker with health care so that 10% of the people who don't have it now, will.)He has driven the car off the road into the ditch and now, not only are you trusting him with the keys, but you're giving him the keys when he's told you that he's not going to turn the wheel to get us back on the road, he's heading in the same direction that put us in the ditch in the first place! So now we're heading over the cliff.There's a word for creatures like that, lemmings.Don't drink the Kool-Aid!

 


Frederico
Niedziela, 16 Marca, 2014, 08:43

I'm against quatos. I think it's unfair that black students in poor neighborhoods get a crappier education than white students in wealthy neighborhoods. But yes, in principle I'm opposed to affirmative action.I'm for quality education for America's youth that doesn't require them to enroll in faith-based schools. How we get there is of secondary concern to me.A strong case can be made that 20 years ago there was a liberal' media bias. That case just can't be made and a strong case can be made that the opposite is true, there is a strong Republican' bias in the media, particularly since 9/11. There are certainly exceptions, like the New York Times, but most media outlets are captives of their corporate parents' agendas, which go hand-in-glove with the fascist Republican agenda.Don't drink the Kool-Aid! http://qohlqqy.com piygjdbd rxfynz

 


Bette
Poniedziałek, 17 Marca, 2014, 12:06

link car insurance rate cheap bame brand cialis without prescription buy viagara online free auto insurance quotes online

 


Bubba
Poniedziałek, 17 Marca, 2014, 19:19

erection car cheap insurance autu insurance quotes life insurance quotes online free auto insurance quotes online

 


Raynoch
Poniedziałek, 17 Marca, 2014, 23:28

cialis viagra online quote whole life insrance policies viagra cheapest prices news cheap florida car insurance buy cialis from a trusted site link

 


Chianna
Wtorek, 18 Marca, 2014, 13:30

click here car company insurance irish full coverage insurance car free quotes car insurance cialisforsale cheap auto insursance in michigan online buy viagra

 


Reignbeau
Wtorek, 18 Marca, 2014, 19:10

buy viagra online no prescription viagra whole life insurance quotes online cheap brand viagra cialis cheapest price

 


Kailan
Środa, 19 Marca, 2014, 11:12

Viagra purchase over the counter viagra CHEAP AUTO INSURANCE IN NJ cilias on line cheap viagra no prescription

 


Butterfly
Czwartek, 20 Marca, 2014, 21:33

car insurance in florida home owners insurance quote online college degrees liability asbestos insurance cars insurance group

 


Bubbie
Piątek, 21 Marca, 2014, 03:53

mobile cheap car insurance from day to day cheap online auto insurance buy Lasix 40mg

 


Vyolet
Sobota, 22 Marca, 2014, 11:22

Lasix online car insurance viagra prescription Cipro for prostatitis insurance auto

 


Kenisha
Sobota, 22 Marca, 2014, 16:40

best cheapest car insurance ca free car insurance BEST PRICE ON GENERIC VIAGRA homeowners insurance

 


Grizzly
Sobota, 22 Marca, 2014, 21:40

cheap home insurance quote associate degree online Cipro bronchitis BEST PRICE ON GENERIC VIAGRA

1 2 3 4 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki